Pytania, który zawarłam w tytule słyszę bardzo
często. Jestem osobą niezamężną i nie mam dzieci. Jak odbieram takie uwagi i co
myślę?
Jakiś czas temu spotkałam w pracy koleżankę. Ona niedawno
wyszła za mąż i urodziła dziecko. Pogratulowałam jej, ona mi podziękowała i od
razu wypaliła „A kiedy ty się wreszcie ogarniesz?” Mam wrażenie, że ludzie mają
mnie za życiową niedojdę i wyrzutka ponieważ jestem oficjalnie, dla państwa wolna
i nie dałam społeczeństwu kolejnego Polaka. Jestem też osoba niewylewną i nie
lubię afiszować się z kimś z kim aktualnie połączyło mnie uczucie. Owo pytanie
odebrałam trochę tak jakbym nie spełniała swego rodzaju obowiązku społecznego.
Przez to, że jestem „inna” w tej materii uchodzę za osobę nieszczęśliwą
i taką, w której się w życiu nie powiodło. Jest przeciwnie. Jestem osoba raczej
zadowoloną ze swojego życia. To, że nie wyszłam za mąż nie oznacza, że nie
miałam okazji. Nie jestem absolutnie przeciwna i nie zarzekam się, że nigdy to
nie nastąpi jednak aktualnie nie czuję takiej potrzeby. Raz usłyszałam, że przegapiłam
okazję. Myślałam, że to nie są zakupy w supermarkecie ani gra na chybił- trafił. To też nie
znaczy, że mam wygórowane wymagania. Po prostu małżeństwo nie jest moim priorytetem. Tak samo jest z macierzyństwem.
Nie czuję się gotowa. Jeśli jednak chciałabym mieć dziecko to uważam, że do
tego nie potrzeba męża. Jednak nie chcę, nie wiem czy i kiedy to ulegnie zmianie.
Czy muszę być gotowa? Jak już mówiłam mam inne priorytety i nie odbieram tego stanu jako ujmy na honorze. Uważam się za samotnika. Lubię towarzystwo ale nie na co
dzień. Potrzebuję swojej izolacji i swojej samotni. Jakie mam priorytety? Myślę
o lepszej pracy, zmianie mieszkania a może nawet miasta. Nie widzę w tych
planach i marzeniach miejsca na inną osobę. Wiem, że można to pogodzić ale w
moim mniemaniu jest to trudne i w swojej wyobraźni mi się to nie klei. Wydaje
mi się, że mam prawo tak myśleć. To może nagle ulec zmianie ale tak jest w danym momencie i jest mi z tym po drodze.
Ponieważ dopytywanie się mnie o to uważam za niegrzeczne i wszelkie zapładnianie
mnie życzeniami świątecznymi uważam za niesmaczne sama też nie dopytuję. Nie interesuję
mnie to. Czy kobieta musi mieć męża? Czy jak go ma to musza mieć dzieci? Co
jeśli nie chcą? A co jeśli nie mogą? Czy ta każda ciekawska osoba zastanowiła
się co myśli osoba, która może by chciała założyć rodzinę ale z pewnych
względów nie może? Przyczyny są różne. Ktoś mógł nie poradził sobie z
odrzuceniem, nie może nikogo poznać, nie ma zwyczajnie powodzenia, z powodu
choroby nie może mieć dzieci? Nie chcę mi się, nie mam ochoty to dla mnie też jest powód. Jestem pewna tego co mówię i pewna tego co robię.
Jednak ludzie próbują mi wmówić, że jest inaczej, że się mylę. Jakbym miała to czy tamto to byłoby inaczej. Mogłabym zapytać tej osoby mającej to czy tamto czy jest z tym szczęśliwa ale to dla mnie nietakt. Czemu jednak grzebanie w mojej macicy nie jest uznawane za porażkę. Nie każdy
jest mną i nie każdy jest tego samego zdania. Oczywiście wszystkim „wypytywaczom”
i „słownych zapładniaczom” nie przyjdzie do głowy, że mogą komuś sprawiać ból
swoimi mądrościami.
Osobiście uważam to za nietaktowne wtykanie nosa w nie swoje sprawy.
Mamy XXI wiek i każdy ma prawo do swoich własnych priorytetów. Tu kłania się kolejny
raz starał, złota zasada „ nie wtrącaj się”.
Źródło
zdjęcia: https://besty.pl/3872716
Hmm ciekawy temat :) Nie wiem ile masz lat, bo czasami niektórzy dopiero później decydują się na założenie rodziny, tudzież dopiero później znajdują fajnego partnera, który całkowicie zmienia spojrzenie na sprawę :) Ale wcale nie uważam, że tak zawsze musi być. Gdy byłam sporo młodsza, mówiłam, że nie chcę mieć dzieci, denerwowało mnie, że każdy mi mówił, że jeszcze mi się odmieni. No i nie odmieniło. Na forach internetowych jest pełno nienawiści do ludzi, którzy zdecydowali się na inny tryb życia niż ten rodzinny. Nie wiem dlaczego. Powinniśmy być bardziej otwarci na świat i na życie i zrozumieć, że ludzie nie są jakimiś klonami i każdy ma prawo mieć swój własny przepis na szczęście. Równie dobrze można się każdego pytać, kiedy on wreszcie kupi sobie psa, traktor, willę, czy cokolwiek innego, co ty uważasz za szczyt spełnienia. Pozdrawiam i nie daj się! :)
OdpowiedzUsuń